Autor Wiadomość
Tragos
PostWysłany: Pią 18:20, 30 Mar 2007    Temat postu:

"AAAAAAAAAAAA, JAK JA NIENAWIDZĘ PUSTYNI!!!!!" wrzeszczał Tragos w swojej bezsilności wobec obecnej sytuacji. Muszę się stąd jakoś wydostać bo jak tu dłużej zostanę to zdechnę z głodu myślał przechadzając się po wąwozie, przecież nic nie trwa wiecznie i ten cholerny wąwóz też ma swój koniec, I ZNAJDĘ GO CHODŹ BY NIE WIEM CO!!. Tragos czuł się coraz bardziej zdesperowany i .......był głodny. Zrobił jeszcze parę kroków i postanowił usiąść "muszę się uspokoić i zacząć myśleć racjonalne" zaczerpnął kilka głębszych oddechów "spokojnie, tylko spokojnie". Zaczął myśleć nad swoim położeniem i doszedł do wniosku, że zaczeka tutaj na swoich kompanów, może zorientują się, że go nie ma z zaczną go szukać. Wstał odwrócił się na pięcie i zaczął biec w stronę z której przyszedł z nadzieją, że jego towarzysze uporali się z napastnikami i go szukają.
Bardos
PostWysłany: Nie 20:10, 25 Mar 2007    Temat postu:

Wszyscy zaskoczeni patrzyli w stronę, w którą oddaliła się Deedlit. Wtem rozległ się znajomy głos „Hej! Gitjanki! Zostawcie ich! To mnie chyba szukacie czyż nie??!!”. To wreszcie pojawił się Bardos, na pierwszy rzut oka wyglądał jak zawsze. Natomiast drugie spojrzenie ukazywało drobna zmianę w odzieniu. Jego rękawice uprzednio wypieszczone i doskonale zakonserwowane wyglądały jakby miały, co najmniej 1000lat – „żywa rdza” chciałoby się powiedzieć. Potwory spojrzały w jego stronę poczym na ich twarzach odmalowało się przerażenie. „No to co zabieramy się do walki tak?” powiedział Bardos zaczynając iść w kierunku Gitjanek lecz nie wyjmując żadnej broni. Na ten widok potwory z początku powoli, a potem coraz szybciej zaczęły się cofać. Gdy Bardos znacznie zmniejszył dystans Przybysze zrozumieli, że nie zdołają przed nim uciec. W następnej chwili uklękły, wbiły miecze w piasek i wróciły na swój Plan. „No to po kłopocie. Wszyscy jesteście cali?”
Marus
PostWysłany: Nie 16:28, 25 Mar 2007    Temat postu:

prosze o usuniecie zlabo zmienienie posta morfa poniewaz sam sie wskrzesze a pozatym nie chce miec na czole tsu
Morfi
PostWysłany: Nie 14:21, 25 Mar 2007    Temat postu:

Ehh, nawet nie można popodziwiać wschodu słońca 50 tys stóp nad ziemią. Zawsze tutaj najlepiej mi się medytuje. Myślała Deedlit kiedy nagle poczuła zachwianie w płaszczyźnie między wymiarowej. Wykonała gest ręką i chmury pod nią rozeszły się pokazując ziemię pod nią. Niestety nie posiadała żadnych specjalnych oczu, nie, była krótkowidzką i jedyne co widziała to masa piasku i mała połać zieleni. Skumulowała więc parę tworząc z niej coś na wzór lupy. Pierwsze co zauważyła to......potargane włosy Dazramy i jej zaniedbany wygląd Jak ona mogła tak się zaniedbać? Wygląd to najgroźniejsza broń kobiety, a ona ją właśnie stępiła. - pomyślała Deedlit i skierowała swoją uwagę ku innym.
Hmm ile krwi....O! To przecież Marus. Czyżby w końcu zamierzał się ogolić i się zaciął? Całkiem możliwe gdy się używa dużych mieczy do precyzyjnej roboty.
Zmiany w rzeczywistości znowu dały się odczuć i Deedlit znalazła ich przyczynę. Hmm, tyle energii tracić na zakładanie mostu międzywymiarowego - widać, że przeciwnicy nie są godni zachodu. Jednak od początku nic wielkiego nie zrobiłam więc może jakoś im pomogę?
Z perfidnym uśmiechem na twarzy Deedlit ustawiła swojego Laskacza Pionowo i zaczęła lecieć lotem bombowym. W połowie drogi zeskoczyła z Laskacza i wymawiając inkantację zaczęła coraz wolniej opadać. Tymczasem Laskacz nabrał prędkości moherów spieszących się ku spotkaniu z Ojcem Dyrektorem i uderzył w jednego z przeciwników. Z tego nie zostało nawet wspomnienie.
Deedlit wyciągnęła dłoń do której trafiła spowrotem laska i rzuciła się ku kolejnemu z nich. Trzasnęła go z dupy, a ten, zaskoczony jakże nieszablonowym atakiem padł. Elfka wykorzystała chwilę zaskoczenia by wbić w niego swoją laskę. Kolejny wróg padł.
Powinnam go zostawic za tą Tarczę, ale nigdy nie wiadomo kiedy przyda się jej obiekt badań. Z tą myślą Elfka wzniosła Laskacza i wymówiła inkantację: Pi piru piru pi piru piru pi Fala ciepła otoczyła Marusa, który w drugiej chwili wyglądał całkiem żywo. Nie ma to jak być mistrzynią Arkanów. Może i wyżarło mi to większość energii ale LOS ze mną nie zwycięży.
Jedynym niepożądanym efektem tego zaklęcia było pojawienie się symbolu, który był zależny od charakteru osoby ożywionej na jej czole. Był to symbol niezmywalny ale to i tak mała zapłata za wskrzeszenie, nie?
Symbolem, który pojawił się na czole Marusa było "TSU" co wcale nie zdziwiło Deedlit, która pobieżnie znała towarzysza.
Ledwo zipiąc Elfka spojrzała po sobie. Jej piękne włosy stały się wysuszone i siwe, zas cera popękana. Taki był koszt zaklęcia, które wkracza w zakazane regiony GMów. I tak była to niska cena, a raczej tak się Deedlit zdawało. Spojrzała po dłoniach i zauważyła coś co zmroziło jej krew w żyłach. Wydała z siebie krzyk, który odciągnął uwagę wszystkich od walki. Po chwili powiedziała z łzami w oczach: PAZNOKIEĆ MI SIĘ ZŁAMAŁ!! Wydałam fortunę na nowy wzór, który był moją podobizną i teraz wszystko zniszczone!! Wracam do miasta i zgłoszę reklamacje, zajmie mi to chwilkę. Zaraz wracaaaaaamm Mówiąc to elfka znajdowała się już w drodze ku miastu.
Tragos
PostWysłany: Wto 13:02, 20 Mar 2007    Temat postu:

Tragos leżał dłuższą chwilę nieprzytomny po czym jego zmysły mnicha i doświadczonego wojownika nie pozwoliły mu "leżeć bezczynnie". Wstał powoli, wziął parę głębokich oddechów. Popatrzył na podarty płaszcz na przedramionach i rzekł do siebie"Przekleństwo czy błogosławieństwo?..... W każdym razie uratowało mi życie."Naszły go wspomnienia, bolesne wspomnienia, kiedy patrzył się na swój podarty płaszcz przez który była widoczna jego złota skóra, której nie mógł przeciąć żaden znany mu do tej pory metal (poza paroma). Przegnawszy wspomnienia przypomniał sobie co się stało. Podszedł do ściany ubitego piachu i położył na niej dłoń. Ściana była zimna i sprawiała wrażenie solidnej(jak na pustynie). Tragos cofnął rękę, złączył palce, napiął mięśnie i wbił dłoń w ścianę na wysokości jego oczu, uwiesił się na dłoni, żeby sprawdzić czy ściana nie rozsypie się pod jego ciężarem. Nie rozsypała się. Nie myśląc długo Tragos wbił drugą rękę w ścianę i zaczął wspinać się do góry bo wiedział, że za chwilę dogoni ich Bardos i walka rozgorzeje na nowo. Muszę się pośpieszyć, muszę im pomóc myślał Tragos wspinając się coraz wyżej. Niestety im wyżej się wspinał tym ściana robiła się bardziej sypka i coraz trudniej było się na niej utrzymać. Kiedy Tragos dotarł do mniej więcej trzech-czwartych wysokości piaskowej ściany, jego ciężar ciała stał się zbyt duży aby piasek mógł go utrzymać i Tragos zsunął się w dół kalecząc dłonie. Zszedł ze ściany i zaczął myśleć jak się stąd wydostać w jak najkrótszym czasie.


Tragosem miotały sprzeczne myśli, ponieważ nie docierały do niego żadne odgłosy nie wiedział co się dzieje na górze, jak wygląda sytuacja, czy Bardos się już pokazał czy może jeszcze jedzie w naszym kierunku, czy Aor jest cały i zdrowy i (nie potrafił tego zrozumieć ale...) zaczął się też zastanawiać jak sobie dają radę pozostali, przecież nigdy nie interesował go los nieznajomych, a teraz martwił się że mogło się im coś przydarzyć. Możliwe, że było to powodowane tym, że gdyby zginęli albo byli niezdolni do walki Bardosa i Aora czekałaby śmierć na tej cholernej pustyni.

Otrząsnął się z zamyślenia i postanowił działać. Tylko jeszcze nie wiedział co konkretnie może zrobić bo o wspinaczce może zapomnieć.
Bardos
PostWysłany: Wto 0:12, 20 Mar 2007    Temat postu:

Przybysz nie uzyskując odpowiedzi od dłuższego czasu wpadł w wściekłość i wydał z siebie dziwny odgłos. Chwile potem wszystkie potwory runęły na Marusa, Durina i Tragosa.
Marus tłamszony ciosami zadawanymi z furią przez monstra coraz bardziej słabł aż w końcu spóźnił się z zastawą i został przeszyty mieczami pozostałych napastników. Jak zauważyli Aorin, Darzama i również Bardos, który miał już w zasięgu wzroku całe pole bitwy cios był śmiertelny. Żadna istota, ludzka przybysz czy nawet demon nie mógłby przeżyć podobnego ciosu. Gdy stwory wyrwały ostrza z ciała Marus upadł twarzą w piach, a dookoła niego piasek nabierał nowego koloru.
Durin pomimo wściekłych ataków Przybyszy dawał rade odpierać ich ataki swoją tarcza lecz nie był w stanie zadać nawet pchnięcia w powietrze gdyż potwory nie dawały mu na to nawet ułamka sekundy. „zaraz zginę jeżeli nic się nie stanie”
Tragos pod naporem ataków zmuszony był do ciągłego cofania się. W pewnym momencie grunt pod jego nogami zapadł się i wpadł w głęboką wyrwę skalną. Na skutek licznych obić o wystające półki skalne, a w końcu zetknięcie z twardą litą skała na dnie dziury spowodowała, iż utracił on przytomność.

Post karny!
Gracz Marus za swoją arogancje w stosunku do pozostałych uczestników oraz za powtórne pisanie postów usuniętych z powodu niezgodności fabularnej zostaje uśmiercony
Gracz Durin posiada 2 ostrzeżenia.
Llica666
PostWysłany: Pon 23:54, 19 Mar 2007    Temat postu:

''No nareszcie była jakaś okazja rzeby się trochę rozruszać kości'' ...... rozejrzała się wokoło spoglądając na towarzyszy .Czuła duże napięcie w powietrzu . ''Nie rozumiem tych facetów , oni to naprawdę mają jakieś dziwne problemy , sprzeczają się niewiadoo o co , każdy powinien zajmować się swoimi sprawami i byłby spokój....... a zresztą co ja się przejmuje , nie będę się po prostu wtrącać i tyle...'' - nie chcą mieszać się w rozmowę stanęła z boku i tylko przyglądała się całej reszcie.....
Aorin
PostWysłany: Pon 23:34, 19 Mar 2007    Temat postu:

Nasi wielmozni i jak ze straszni wojownicy, których nie jest w stanie nikt pokonać...ręce opadają( nie tylko Tragosa...jego to odpadają), to nie były zwykłe istoty, które nie znaja sie na magii, nie zauwazyliście ich przejscia planowego? to istoty NIE Z TEGO PLANU lecz z równoległego... to co macie w rece to tylko złudzenia waszej broni nie rumiecie? tak uwiezyliscie ze nie mozecie jej stracic ze staliście sie głupcami, widzącymi to co chcą widzieć! A tachnika Tragosa była odpowiednia do obserwaci wroga(jezeli takowym był) i poznaniu jego słabych punktów...- przeciez z planowcami nie walczy sie jak z kawałem bezmyślego, nieco ruchomego mięsa...AAAAAAaaaaa!
Marus
PostWysłany: Pon 22:58, 19 Mar 2007    Temat postu:

Marus obocił sie do Tragosa mowiac:
Nie doceniasz Demona IDIOTO i nie próbój mowic do mnie w taki sposób Bo urwe Ci twoj niewyparzony jezyk. Juz Walczyłem z Gorszymi od nich i dawałem sobie rade nawet bez mieczy wiec nie wyjezdzaj mi z gadka ze jestes Wielkim wojownikiem i zawsze masz racje...Poczym spojrzał na Durina i powiedział Teraz chodz napic sie Wina ktore obiecałem..........
Durin
PostWysłany: Pon 22:29, 19 Mar 2007    Temat postu:

Durin napisał:
"Hahaha czy wy stworzenia byliście aż tak głupi, że myśleliście że jakieś marne gusła będą w stanie pozbawić mnie miecza ? Hahaha jego moc jest potężniejsza niż wasza" To mówiąc Durin gestykulując palcami wymówił słowa:

"Ess'tedd Gwynbleidd, deithwen Addan yn Carn aep Murvudd. Elen síla lúmenn' omentielvo.Glaeddyv Durin pedo mellon ess geas "

co w elfiej mowie znaczylo :" Już czas, Biały wilku, jak płomień tańczący na kurhanach wrogów. Gwiazda błyszczy nad godziną naszego spotkania. Miecz Durina to jest przekleństwo" Po tych słowach wzmógł sie potężny wiatr, a pył uformował się w węża, poczym zabłysnął na czerwono. Potem zaczął pełznąć po ręce Durina a gdy już wpełzł na dłoń zamienił się w miecz, ten sam jednak jeszcze bardziej błyszczący niż wcześniej.

Treść błędna i nie do zaakceptowania ze względu na kolidowanie z fabułą. Należy ją pomijać w dalszych postach. MG
Coraz bardziej irytowała go postać nowo przybyłego. Czy on myśli że nigdy nie walczyłem z silniejszymi potworami? Lecz nic nie mówiąc zaczął się przyglądać walce i czekac aż ktorys z przeciwników go zaatakuje.
Tragos
PostWysłany: Pon 22:16, 19 Mar 2007    Temat postu:

Widząc co się stało Tragos krzyknął "IDIOCI!! To, że wam powiedziałem co macie zrobić nie oznacza, że chcę Wami rządzić! Nie macie pojęcia z kim walczymy! Nawet cała armia nieumarłych to słabe bąki w porównaniu z nimi!" Odwrócił się błyskawicznie, gdyż jego zmysły podpowiedziały mu, że jest w niebezpieczeństwie. Zauważył kolejne ostrze zbliżające się w jego kierunku. Tragos zacisnął pięści i zablokował cięcie przedramieniem i wyprowadził szybki kontratak wypowiadając "DAIKOCHI*!" i odrzucając przeciwnika w tył. Odskoczył w tył do towarzyszy i powiedział "Tu nie chodzi o przywództwo tylko o przeżycie! Nie macie żadnego doświadczenia w walce z tymi istotami więc nie podważajcie znaczenia moich słów w tej kwestii, a jeśli chcecie zginąć bardzo proszę o paru głupców mniej. Jeśli nie będziecie unosić się honorem i posłuchacie moich rad przeżyjemy. Nie pokazujcie im ŻADNEJ białej broni, jeśli chcemy ich pokonać musimy użyć broni drzewcowej albo naszego ciała." Skończywszy dość długi wykład postawił kilka kroków naprzód, stanął bokiem do napastników, przymrużył oczy i skupił się nad kolejnym atakiem.

*DAIKOCHI-uderzenie w mostek z płaskiej dłoni
Bardos
PostWysłany: Pon 17:26, 19 Mar 2007    Temat postu:

Słysząc słowa Aora istota, która była najprawdopodobniej dowódcą (a poprzednie rozszarpana przez króliczka) zatrzymała się i przemówiła sykliwie, a wszystkie potwory przerwały walkę „GDZZZZZZIE JESSSSSSSST BARDOSSSSS??!!”. Natomiast jeden z dwóch stworów stojących teraz przed Marusem zasyczał „JAAAKK MOŻESSSSSSSSSZ PORÓWNYYYYYYWAĆ NASSSSSSSS DO SSSSSSSSSSSSSSSSSZZZZZZZZZZZZZZZZZCZĄTKÓW TAAAAAAK SSSSSSSŁABYCH ISSSSSSSSSSSSTOT JAAAAAAAK WYYYYY??!!” po tych słowach Przybysze uklękli na jedno kolano z mieczami uniesionymi w górę i zaczęli syczeć niczym stado węży. Chwilę później stało się coś niesamowitego. Miecze w dłoniach potworów zdematerializowały się w ich rękach tak samo jak te w dłoniach Marusa. Nastepne, co można było zobaczyć to materializację ostrzy mieczy potworów w dłoniach Marusa, a jego mieczy w dłoniach Przybyszy. Gdy zaklęcie dobiegło końca potwory zamieniły się w posągi z piasku, który chwile potem został rozdmuchany przez wiatr.
„TYYYYYYYY RÓWWWNIEŻ MASSSSSSSSZZZZZZ PIĘKNYYYYYY MIEEEEEEEECZ” powiedział potwór walczący w tym samym momencie z Durniem, który właśnie wyprowadzał cięcie z góry chcąc rozpłatać klęczącego przeciwnika na dwoje. Potwór ustawił zastawę. Klinga Durinowego miecza zdawać się mogło przecięła miecz stwora, lecz on nie zginą lecz tak jak dwa poprzednie stwory zamienił się błyskawicznie w piach i rozwiał na wietrze. Gdy Durin spojrzał na miecz okazało się ze zamiast swojego ostrza trzyma w dłoni miecz przeciwnika.
Marus
PostWysłany: Pon 15:50, 19 Mar 2007    Temat postu:

Marus powiedział Do Tragosa " A od Kiedy Ty Tutaj rzadzisz pojawiłes sie nie wiadomo skad i chcesz wydawac rozkazy ??.....nie mną rzadzić nie bedziesz!!". Spojrzał na wyczyny Tragosa i Wybuchł okrutnym smiechem. Odszedł od Całej Grupki dobył mieczy, runy znow zaczęły świecic.....
Popatrzył na Tragosa i powiedział "widać ze z Ciebie Marny Wojownik Jezeli nie mozesz sobie poradzić z Takimi słabeuszami jak Tamci i stajesz Do nich plecami...Co Boisz Sie Ze Cie ukłują??? Mądry Wojownik To taki Który Wie kiedy stanąc Tylem a kiedy moze sobie pozwolic na wiecej Gdybys był tutaj wczesniej wiedziałbys ze z Bardosem we 2 połozylismy cała horde nieumarłych i zauwazyłbys ze Ci tutaj wcale sie od nich nie róznią, wiec przestan wydawać z siebie Te nic niewarte mądrości...moze inii pozwolą sobie abys nimi rządził bo Mną napewno NIE!!" po tych słowach wyowiedział zaklecie po ktorym jego Oczy zrobiły sie krwisto czerwone a miecze zabłysneły "krwią"spojrzał na Durina powiedział "Potem Musimy Napić Sie Wina Smile "i ...rzucił sie w wir walki pozostawiając przyjaciół z tyłu............
Durin
PostWysłany: Pon 8:57, 19 Mar 2007    Temat postu:

Durin widząc tych dziwnych ludzi otaczających ich grupę zaczął wymawiać słowa zaklęć obronnych. W pewnej chwili usłyszał wypowiedziane przez Tragosa słowa :"Stańcie plecami do siebie tworząc okrąg!". "Hmm od kiedy to on wydaje polecenia. Jeszcze nigdy nikt nie mówił mi jak mam walczyć, zawsze walczę sam." Pomyślał po czym stanął w pewnej odległości od towarzyszy tak aby nikogo przypadkiem nie uszkodzić i czekał na atak.
Aorin
PostWysłany: Pon 8:51, 19 Mar 2007    Temat postu:

zaraz, zaraz, ZARAZ STAĆ! WSZYSCY STAĆ!!!-Wykrzyczał Aorin-Dlaczego my ich atakujemy? co nam zrobili? niemozemy porozmawiać tylko odrazu bić cię?-powiedził gdy wszyscy sie zatrzymaliPrzeciez oni mają, jakies rodziny, moze nawet dzieci, pozbawimy ojców dzieci? Wiem ze jestem hipokrytą mówiac to ale tamten wcale nie niezyje...patrzcie- i zobaczyli jak powoli kawałki pokonanego zmieniają sie w piach i zlewają w całośc. Potwóer wstał-Widzicie? tak więc, porozmawiajmy, zamiast sie bezsensownie i bez powodu bić. Czego chcecie od nas panowie i czemu nas okrązylliście z wyciagnięta bronia jak gdybyście byli gotowi do bezmyslnego ataku tylko dlatego ze nas zobaczyliście?
Tragos
PostWysłany: Pon 0:09, 19 Mar 2007    Temat postu:

Tragos krzyknął to swoich towarzyszy"Stańcie plecami do siebie tworząc okrąg!, i w miarę możliwości będziemy go poszerzać aż zgnieciemy ich naszą siłą! Tylko bez żadnej brawury mi tu, dobry wojownik to mądry wojownik!"Powiedziawszy te słowa odwrócił się do kompanów plecami, ugiął lekko kolana, przymrużył delikatnie oczy i wyczekiwał pierwszego starcie z napastnikami. Wiedział, że żeby móc użyć swoich technik musi mieć więcej miejsca, bo inaczej mógłby zranić towarzyszy.

Zaczął się atak, napastnicy napierali ze wszystkich stron. Wśród bojowych okrzyków przeciwników towarzysze usłyszeli krzyk Tragosa "Teraz!!" i ruszył na przeciwnika będącego najbliżej niego. Zrobił unik przed atakiem istoty pustyni i odpowiedział potężnym uderzeniem łokcia w środek klatki piersiowej wgniatając mu pancerz głęboko w mostek. Przeciwnik po takim ciosie stracił przytomność i runął na piach nieprzytomny lub nieżywy, trudno było to ocenić w jednej chwili. Tragos swoimi klepsydrowymi oczyma zauważył zbliżający się ku niemu dwa ostrza kolejnych napastników, wiedział, że nie uda mu się zablokować tych cięć jednocześnie, ani ich uniknąć. CIACH! Ostrza przecięły powietrze i......zablokowały się na przedramionach Tragosa przecinając tylko jego luźny płaszcz! Zirytowany tym, że znowu będziemy musiał zszywać swój płaszcz Tragos odepchnął ostrza, stanął na rękach, zakręcił się na nich i zadał osłupiałym przeciwnikom potężne kopnięcie krzycząc "HAROU*!". Napastnicy odlecieli na parę metrów do tyłu i wpadli na znajdujących się za nimi swoich towarzysz powalając ich na piasek co dało czas Tragosowi na zriętowanie się co się dzieje z innymi.


*HAROU-obrotowe kopnięcie
Aorin
PostWysłany: Pon 0:06, 19 Mar 2007    Temat postu:

Ojej...choc no tu potworku-kici kici kici, co jedza potwory o "tak mhrocznym" wygladzie?- Aał! gryzą skubane, nie podobają mi sie...zabijmy je..-Powiedział Aorin i czekał na pozostałych...Zapomniałem broni...mam tylko moje skarby*-*- powiedział jak gdyby bardziej do siebie, wyjmując blizej nieokresline stwozenie z wielkimi oczami O.O Kłulicek...biez ich panie kłuliku i cisnął "krulikiem" w najbliższego potwora- potwór złapał go i odrzucił na bok Na twoim miejscu bym tego nie robił, on nie lubi jak sie odzuca jego uczucia...ale nie zdązyl skonczyć bo królik juz okładał potwora swoimi pluszowymi łapami...potwór nie zwrócił a niego uwagi dopuki nie poczuł ze sie rozpada na równo pokrojone kosteczki...królik miał szponu i juz nie był taki mały...Moje skarby Very Happy
Bardos
PostWysłany: Nie 18:48, 18 Mar 2007    Temat postu:

„Hmm ciekawe, co z Deedlit? Długo jej nie ma” pomyślał Bardos i wszedł do namiotu sprawdzić, co stało się z czarodziejką. W namiocie było jednak całkiem pusto. „Cholera nie ma jej! Nie ma czasu na nią czekać. Świrnięta elfka!” Bardos rozzłoszczony bezsensowna stratą czasu z biegu wskoczył na Silvanas i pognał w stronę przyjaciół, którzy zdążyli oddalić się na znaczną odległość. Podczas drogi ogarnęło go dziwne uczucie jakby ktoś próbował zgnieść mu serce od środka. „Jasna cholera! Oby nie dotarli już do piasków…”
Niestety było jednak za późno. Przyjaciele zostali okrążeni przez grupę dziwacznych stworów. Szczupłe stwory, mierzące około 185cm wzrostu, o żółtawej skórę i czarnych włosach splecionych w warkocze gdzie miedzy nimi widać było błyszczące oczy i szpiczaste zagięte do tylu uszy. Napastnicy ubrani w bogate stroje i barokowe pancerze robili przerażające wrażenie.
Tragos
PostWysłany: Sob 0:14, 17 Mar 2007    Temat postu:

Tragos puścił mimo uszu uwagę Marusa ale dostrzegł w nim spore podobieństwo do siebie samego i wiedział, że jest on trudnym i zamkniętym w sobie towarzyszem.
Marus
PostWysłany: Pią 22:04, 16 Mar 2007    Temat postu:

mozesz miec i Tysiac lat a na szacunek musisz zasłuzyc.............

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group